wtorek, 21 marca 2017

Na słodko.

Chociaż na większości blogów wiosennie już od połowy stycznia, a od lutego niemal już Wielkanoc ja zaczekam z postami o świątecznej tematyce jeszcze kilka dni:) Dzisiaj będzie słodko i mocno, ale w małych ilościach żeby nie zaszkodziło;) Bardzo lubię deser który przywędrował do nas z Włoch czyli tiramisu. Tirami sù czyli poderwij mnie lub ocknąć się, przebudzić się. 
U nas nazywany "tera misiu", bo tak wymawiał tę nazwę mój starszy syn jak był malutki. Mimo że nie potrzebuję codziennie rano kawy to ten smakołyk ma duże szanse by uzależnić. Oczywiście najlepiej smakuje hand made więc w końcu postanowiłam taki zrobić zamiast kupować gotowy czy półprodukty w saszetkach. Nie musiałam pytać czy smakowało, wystarczył mi fakt ze zniknął w oka mgnieniu. 



składniki:
6 żółtek
6 łyżek cukru pudru
500 g sera mascarpone
4 łyżki amaretto ( ja użyłam  likier migdałowy)
1 opakowanie biszkoptów (podłużnych)
1,5 szkl mocnej kawy ( całkowicie wystudzonej)
2 łyżki ciemnego kakao

Żółtka utrzeć z cukrem pudrem na gładką masę. Dodawać stopniowo mascarpone, najlepiej po łyżce. Ubijać aż zgęstnieje. Kawę połączyć z likierem i wlać do miski. Biszkopty zamaczać w kawie by lekko nasiąkły i ułożyć na dnia naczynia. Następnie posypać kakao, wyłożyć krem, znowu posypać kakao, znów warstwa namoczonych biszkoptów kakao i krem. 

Ja zamiast robić deser w dużej formie użyłam szklanych słoiczków po jogurcie jako pucharków. A wierzch posypałam kakao i kawą. 




Pozdrawiam,